27 września 2016

Moduł I biochemii



Niezbyt lubię chemię, więc myśl, że muszę jeszcze dwa semestry walczyć z czymś co dumnie nazywa się "biochemia" robiło mi się źle. Jednak postanowiłam podejść do tego z uśmiechem na twarzy, udając iż bardzo mnie to cieszy. Jednak gdy zobaczyłam na planie, że ćwiczenia to 3-godzinny ciąg siedzenia na pracowni, zrobiło mi się słabo. Poszłam zniesmaczona na pierwsze ćwiczenia, nastawiona niezbyt przychylnie.

Na pierwszych zajęciach dowiedziałam się, że będą wejściówki. Nie na każdych ćwiczeniach, a na kilku losowych. Poza tym niektóre analizy będą punktowane, co potem wpłynie na ocenę końcową pod koniec semestru. W międzyczasie przewiną się trzy kolokwia, gdzie próg zaliczenia to 52%. Tak więc najniższy ze wszystkich przedmiotów. To mnie troszkę pocieszyło.

Ćwiczenia odbywają się na zasadzie: wejściówka, jeżeli na danych zajęciach jest, prelekcja, a potem samodzielne ważenie mikstur ;). Zazwyczaj na pracowni robi się dość praktyczne rzeczy jak ustalanie składników krwi bądź moczu w probówce, patrząc czy badane zwierzę jest zdrowe czy nie. Poza tym niektóre są dość podobne do tych, które odbywały się na chemii. Ćwiczenia nigdy nie trwają aż trzy godziny. My z dziewczynami spinałyśmy się i w dwie godziny kończyłyśmy nasze analizy. Zazwyczaj jako jedne z pierwszych opuszczałyśmy pracownię.

Poza tym raz w tygodniu odbywają się wykłady. Może pojawić się lista obecności na nich, a obecność często pomaga w dodaniu 2-3 punktów do wyższego stopnia. Pomagają one osobom, które nie do końca rozumieją złożoność chemii organicznej. Ja raczej nie uczęszczałam na nie, ale jestem typem osoby, która woli pouczyć się w domu sama i zrozumieć.

Nauka do kolokwiów, które obejmowały materiał zarówno z ćwiczeń jak i wykładów, była dla mnie piekłem. Do każdego zaczynałam około 3-4 dni wcześniej, bo nie byłam w stanie dłużej niż godzinę dziennie nad tym przesiedzieć. Pomimo tego, że materiał był niewielki w porównaniu z resztą przedmiotów, ciężko wszystko przyswajałam. Wiem, że niektórym wystarczało przysiąść do tego dzień wcześniej. Ja chyba przez własne podejście do tego przedmiotu ciężko wbijałam do głowy nowe informacje. Na szczęście zmuszanie się opłacało, ponieważ 2 z 3 kolokwiów napisałam pod maksimum, a pierwsze sporo ponad próg co zaowocowało dość wysoką oceną semestralną.

Każde kolokwium miało dwa terminy. Na końcu, przy dalszym niezaliczeniu, odbywała się wyjściówka dla studentów. Ogólnie katedra bardzo pro studencka, więc nie było większych problemów z zaliczeniem. Ja wszystko napisałam poprawnie w pierwszych terminach, a osoby na drugich i wyjściówce również sobie poradziły. Pomijając po prostu własne niezbyt przychylne myśli do samego przedmiotu uważam go za pozytywny. Ciekawe co mnie spotka na drugim module, które zaczynam już za tydzień? :D

POTRZEBNE AKCESORIA:
- skrypt z biochemii, który znajduje się w bibliotece i można sobie skserować. Nic więcej nie jest potrzebne jeżeli chodzi o książki
- Fartuch, ale to już chyba standard na tym kierunku;)

Zapraszam do komentowania w razie wątpliwości!

2 komentarze:

  1. Kiedy wpis o 2 semestrze? Bo tylko o biochemii jest.

    OdpowiedzUsuń