11 października 2016

Pierwszy tydzień drugiego roku



Witam,
Dość długo mnie nie było, ale niestety drugi rok troszkę wgniótł mnie w ziemię. Godziny na uczelni oscylują między ósmą, a siedemnastą dzień w dzień. Wykładów jest niewiele, a te co są w większości bardzo istotne i już wiem, że warto na nie chodzić. Większość tego, co tak bardzo dużo czasu zajmuje to ćwiczenia, które oczywiście kwalifikują się jako obowiązkowe. Przez to też wiem, że moje przebywanie na uczelni będzie niemal jak nowy dom. Czy to nie wspaniałe? :)

Nie chcę jednak narzekać, ponieważ jestem bardzo pozytywnie nastawiona do kolejnego roku pełnego wyzwań. Przez trzy miesiące nie tknęłam książek uczelnianych, więc ze świeżą głową mogę zacząć na nowo zdobywać wiedzę. Jednak podczas wolnego nie próżnowałam, szkoląc swój angielski, który zawsze bardzo zaniedbywałam. Jednakże moje marzenia i plany po uczelniane wymagają znajomości tego języka. Ale nie chcę zapeszać, bo jak nie wyjdzie to trochę wstyd ;)

Jak można wyczytać w sylabusie na drugim roku ponownie witam się z anatomią. To troszkę dołujące, wiedząc że powinnam mieć to już za sobą, ale niestety na pierwszym roku nie wszystko jest omawiane. Jednak widzę również plusy, bo we wszystkim staram się je znaleźć. W końcu zostaliśmy dopuszczeni do preparacji mięśni, ponieważ to na nich oraz artrologii, angiologii i nerwówce szczegółowej się skupiamy. Ćwiczenia dzielą się na trzy bloki: kończyna piersiowa, miedniczna oraz głowa, szyja i tułów. Omawiamy to po kolei, preparując poszczególne partie mięśni w tych okolicach.

Oczywiście przez pierwsze pięć minut walczyłam z założeniem ostrza na trzonek skalpela, ale gdy już się udało zabrałam się do roboty. Z trzema koleżankami tworzymy całkiem niezły zespół, więc bardzo szybko nam to idzie i już nieźle umiemy położenie mięśni. A do kolokwium pozostały dwa tygodnie, więc bardzo dużo czasu;)

Z dwóch nowych przedmiotów, które powodują przedwczesne zawały u studentów, wymienić należy fizjologię oraz mikrobiologię. Do pierwszego nastawiona byłam dość pozytywnie, do drugiego już mniej. Dużo mniej. Jednak najpierw skupmy się na pierwszym przedmiocie.

Tematy podejmowane na fizjologii były mi dość bliskie i lubiane podczas nauki w liceum, więc ich rozszerzenie powinno być czystą przyjemnością. Pewnie teraz powinien być jakiś haczyk? Na razie nie ma;) Materiał na wykładzie oraz ćwiczeniach to właśnie to co lubię. Potencjał spoczynkowy, czynnościowy, dializy, osmozy i tym podobne to dla mnie bardzo interesujące tematy. Lubię takie "życiowe" zagadnienia, więc jak na razie nauka jest dla mnie przyjemnością, a nie przykrym obowiązkiem. Oby mój entuzjazm utrzymał się nadal ;)

Mikrobiologia za to była dla mnie czymś czego bardzo się obawiałam. Myśl, że dwa razy w tygodniu mam siedzieć zamknięta w sali i patrzeć się przez mikroskop na plamy nie wiadomo czego robiło mi się źle. Po przyjściu na wykład troszkę się uspokoiłam, ponieważ prowadzony był bardzo ciekawie. Zagadnienia również mi podeszły i bardzo zaciekawiły. Ćwiczeń się troszkę obawiałam i mój strach wzrósł niemal do histerii gdy został wyjaśniony proces wytwarzania preparatów do oglądania. Panicznie boję się ognia (dziewczyny wokół mnie też) i "zabawa" z włączaniem zapałką palnika i manewrowaniem nad nim różnymi dziwnymi przyrządami (czytaj eza, probówka, eza, probówka, szkiełko x3). Przy okazji obejmuje się przestrzeń wokół palnika żeby wszystko robić prawidłowo. Za każdym razem serce podchodziło mi do gardła na myśl o samospaleniu ku wyższym ideom zagłębienia mikrobiologii.

Jednak, pomijając dziesięciominutowe stany przedzawałowe, ćwiczenia się ciekawe! Naprawdę te bakterie super widać pod mikroskopem i zmiany w ich wyglądzie pod wpływem różnego barwienia. Niezbyt rozróżniam kolor fioletowy od czerwonego w bakteriach Gram-dodatnich i Gram-ujemnych, ale podejrzewam, że przyjdzie to z czasem. Ogólnie ćwiczenia baaardzo na plus!

Poza tym dalej trwa biochemia, która wygląda tak samo i czas płynie w zupełnie innej czasoprzestrzeni (czytaj względnie szybko). Wykłady są jedynie wydłużone o godzinę z powodu trudniejszego materiału. W drugim module omawia się wszystkie cykle zachodzące w komórkach, np. oddychanie komórkowe czy cykl Krebsa.

Z kolejnych przedmiotów ćwiczeniowych należy wymienić epidemiologię i chów i hodowlę zwierząt. Pierwsza bazuje na badaniu wpływu środowiska na zjadliwość, zaraźliwość, objawy i przyczyny chorób. Mam dopiero dwa ćwiczenia za sobą, gdzie na razie omawialiśmy teoretyczne zagadnienia, by potem umieć robić teksty diagnostyczne.

Na chowie i hodowli zwierząt omawiamy kolejne zwierzęta gospodarskie: owce, bydło, trzodę chlewną, konie oraz drób. Po każdym module następuje sprawdzian w formie testu. Suma ocen wpływa potem na ocenę końcową ćwiczeń. Na razie za mną owce i, jako typowa miejska dziewczyna, nie miałam pojęcia o tylu rasach i o tym, że tylko jeden gatunek hoduje się stricte dla wełny. Nowości więc ciąg dalszy, które mnie zaskakują ;) Jednak, jako że uwielbiam prawie wszystkie zwierzęta (tutaj proszę nie uwzględniać owadów i pajęczaków, bo one są straszne), to spokojnie można usiąść i posłuchać. W końcu nie tylko swoimi zainteresowaniami przyszły lekarz weterynarii żyje. Trzeba mieć jako takie pojęcie o zwierzętach hodowlanych. Moim zdaniem zawód do czegoś zobowiązuje :)

Poza tym jest jeszcze przedmiot jedynie wykładowy, czyli technologia w produkcji zwierzęcej, ściśle związana z chowem. Tematy się zazębiają, tworząc jedną całość.

Na końcu mamy jeszcze przez rok język obcy. Ja wybrałam i dostałam się na angielski, więc jestem zadowolona. Podejrzewam, że rok ten będzie równie ciężki do nauki. Dwa bardzo ważne przedmioty, czyli fizjologia oraz mikrobiologia, cechują się bardzo dużą objętością materiału do zapamiętania. Poza tym przebywanie od rana do wieczora na uczelni również nie sprzyja nauce. Jednak podejrzewam, że trzeba się dobrze zorganizować i na własne przyjemności przyjdzie czas. Jako, że mam pewne plany w tym roku akademickim, muszę bardzo szybko znaleźć złoty środek. Ale skoro innym przede mną się udało to mi również musi! :)

11 komentarzy:

  1. Super, ze wróciłaś :D więcej postów ! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj Patrycjo,
    Tak jak inni przyłączam się do podziękowań za bloga. Nawet nie uwierzysz jakie Twoje rady są i były pomocne podczas trwania tych pierwszych 3 tygodni studiów. Tak trzymaj! :)
    Mam małe pytanie. Od samego początku staram się uczyć anatomii regularnie. Nawał materiału jest przytłaczający, mam wrażenie że nic nie umiem i ogólnie mam ochotę rzucić czaszką konia z 8 piętra, żeby zniknęła mi z oczu ;) Uczę się najmniejszych szczegółów, co osoba prowadząca ćwiczenia lekko skrytykowała,ale ja mam jakieś dziwne przeczucie, ze właśnie nie zapytają o rzeczy ogólne a o małe struktury. Mogłabyś napisać jak bardzo szczegółowe są te kolokwia i czy warto tracić czas na te szczegóły?
    Z góry bardzo Ci dziękuje i powodzenia na drugim roku :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, spoko :) jezeli chodzi o kolokwium z osteologii to ucz się struktur podstawowych (guzowatości, wyrostki, nadklykcie itp w kończynach i kręgach) + dziurek/wyrostków na czaszce. Asystenci zaznaczają oczywiste struktury - muszą byc dobrze wyrażone. Do tego musza sie ładnie mieścić pod plasterkiem, ktory mały nie jest ;) ogolnie w czasce miejsca typu jakies wyrostki sutkowate albo rylcowate sa nie do zaznaczenia, bo sa zazwyczaj po prostu nieobecne ;) juz nie pamietam co u nas dokładnie zaznaczyli, ale jakis kanał bodajże i trzeba było go nazwać + wlot i wylot ;) jak jest kosc udowa to zazwyczaj jaka kosci, jaki gatunek i po czym poznajesz. Duzo szczegółowych pytan jest z wykladow. Tutaj mozna spodziewać sie wszystkiego ;) mam nadzieje, ze w miare pomogłam. Jak masz jeszcze jakies wątpliwości to pisz śmiało!

      Usuń
    2. Bardzo bardzo Ci dziękuje ! Czyli dobrze rozumiem, że na tą część teoretyczną z osteologii bardziej szykować się z wykładów i jakoś zbytnio nie wybiegać poza to co tam było?

      Usuń
    3. Skupić sie przede wszystkim na wykładach jezeli chodzi o teorie + te kanały w czaszce ;) chociaz teraz kto inny układa u was pytania, wiec niestety moze sie zmienić :(

      Usuń
  3. Cześć, mogłabyś podpowiedzieć, jakie konkretnie książki i sprzęty są potrzebne w pierwszym semestrze drugiego roku?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej :) ja osobiście nie korzystałam z ksiazek, poniewaz materiał na ćwiczeniach i wykładach obejmował dosłownie te same zagadnienia, więc nie było takiej potrzeby :) niektórzy czytali jednak fizjologię Krzymowskiego. A co do sprzętu to jest potrzebny skalpel oraz pęseta anatomiczna :) a tak to fartuch, zeszyt na fizjologię i mikrobiologię oraz kredki na mikrobiologię ;)

      Usuń
    2. Dziękuję za odpowiedź :)

      Usuń
    3. A czy skalpel musi być jakiś konkretny?

      Usuń
    4. Musi być zwykły anatomiczny, ponieważ jest potrzebny do preparowania mięśni :) Nie ma określonego rozmiaru :) to Tobie musi być wygodnie i przyjemnie z niego korzystać.

      Usuń
  4. możesz powiedzieć coś więcej o angielskim? czekam mnie to w tym roku i jestem bardzo ciekawa, bo mój poziom nie jest zbyt wysoki. czy jest podział na grypy i czy jest to bardziej angielski medyczny?

    OdpowiedzUsuń