26 stycznia 2017

Cyrk ze zwierzętami - perfekcyjnie ukryte okrucieństwo



Cyrk - pewnie większość z was chociaż raz w życiu w nim była. Razem z tłumem dzieci i rodziców piszczała z uciechy, oglądając popisy akrobatów, żonglerów i oswojonych zwierzątek, które robiły śmieszne sztuczki. Kolorowe, błyszczące, słodkie od waty cukrowej miejsce przyciągające rozradowane twarze ludzi. Zachęcanie w szkołach poprzez dawanie zniżek na wejście. Wspólne wyjścia klasowe na pokazy. Czy nie brzmi znajomo i fantastycznie? Tak, lecz jest jedna rzecz, która zaburza tę całą słodką idyllę. Zwierzęta, dzikie zwierzęta, maltretowane ku uciesze tłumu. Wystraszone, chore i zmuszane do przyjmowania nienaturalnych póz. Taka jest ich rzeczywistość tuż przed ludzkimi oczami, lecz pozostaje to bez odzewu.

Jak byłam dzieckiem również uczestniczyłam w tej karuzeli uciechy i pasywnym okrucieństwie. Do czasu gdy w czwartej klasie moja nauczycielka opowiedziała w jaki sposób zwierzęta cierpią. Był to dla mnie szok, ale od razu po skończonych lekcjach poszłam edukować rodziców. Powiedziałam, że już nigdy więcej nie pójdę do cyrku ze zwierzętami i moje postanowienie trwa tak do dziś. Nie chciałam nigdy więcej przyczyniać się do cierpienia stworzeń. Dużo osób poszło moim przykładem.

Jednak o co chodzi z tymi cyrkami?


POCHODZENIE, PRZETRZYMYWANIE I PODRÓŻOWANIE


Wyobraźmy sobie teraz słonia i dziką sawannę, po której się porusza. Czy wiesz ile dziennie kilometrów pokonuje ten ogromny ssak? Około 80 kilometrów! Czy wiesz na jaką długość łańcuch, którym jest przytrzymywany, pozwala mu spacerować? Góra kilka metrów... Czy jest to Twoim zdaniem naturalne i zdrowe dla słonia?





Przytoczmy kolejne zwierzęta - kotowate. Tygrysy i lwy są częstymi uczestnikami cyrków. Król zwierząt jest zwierzęciem typowo stadnym (12-30 osobników) i w takich warunkach czuje się najpewniej psychicznie. Czy wyobrażasz sobie, by cyrki przetrzymywały tyle sztuk i to w taki sposób aby mogły wyznaczyć hierarchię oraz rozwijać się prawidłowo? Natomiast tygrysy to typowe samotniki. Ich terytoria wyznaczane są w KILOMETRACH kwadratowych (60-100 dla samca i około 20 dla samicy). Zwierzęta te, w chwili przekraczania obcego terytorium, są często atakowane, nawet ze skutkiem śmiertelnym. Wyczuwanie osobnika w pobliżu wzbudza agresję, niepokój i strach o przetrwanie. Czy w cyrku, gdzie znajdują się niedaleko siebie, mogą w pełni odzyskać spokój ducha?




To teraz wyobraźmy sobie te zwierzęta znajdujące się nadal na dzikich terenach. Rozwijają się, szukają partnerów i rodzą potomstwo. I wtedy przychodzi potwór. Potwór zwany człowiekiem. Często ten potwór nazywany jest też tak przez większość społeczeństwa. To kłusownik. Zabija matkę (kość słoniowa na sprzedaż, kości kotowatych na "mikstury"), a dziecko albo trafia w niewolę i zostaje sprzedane, albo umiera lub, w najlepszym z możliwych wypadków, trafia do ośrodka gdzie jest hodowane i ponownie wypuszczane na wolność.

Kiedyś oglądałam program, bodajże "Kobieta na krańcu świata" o azylu dla orangutanów. Ludzie ci zajmują się młodymi małpkami, które straciły matki, w odzyskaniu stabilizacji i wypuszczeniu na wolność po odpowiednim przygotowaniu. Te małe istotki, porzucone dzieci, bardzo często umierają. Nie z powodu choroby, głodu czy wyniszczenia. Nie z powodu zaniedbania. Jedynym powodem ich śmierci jest poddanie. Poddanie się z powodu straty matki, która była dla nich ostoją i wszystkim. Jeden ruch kłusownika przecina cienką linię życia niewinnego zwierzęcia oraz doprowadza do głębokiej depresji i w konsekwencji kolejnej śmierci młodej małpki. Tak się dzieje u orangutanów, ale czy u innych zwierząt również? Zapewne tak. W końcu przywiązanie matka-dziecko jest najsilniejszą miłością znaną od tysięcy lat.




Popatrzmy teraz na to potomstwo sprzedawane przez kłusowników. Trafia ono do bogatych ludzi jako maskotka, świątyń gdzie ma cieszyć turystów oraz właśnie cyrków. Oczywiście nie wszystkie cyrki w ten sposób zdobywają swoje "atrakcje". Jednak jest to jedna z metod, a zwykły widz nie może zweryfikować w jaki sposób dany osobnik się znalazł właśnie pod tym konkretnym namiotem. Może urodził się od razu w niewoli? Albo trafił tam z powodu niemożności powrócenia na wolność? Tego niestety nie jest w stanie powiedzieć nikt poza właścicielem. Jednak należy liczyć się z tym, że właśnie przed oczami masz to byłe dziecko, którego siłą odebrali od konającej matki. Jesteś w stanie wtedy spojrzeć mu w oczy i nie powiedzieć "przepraszam" z powodu wstydu należenia do tego samego gatunku co ów kłusownik? Nie poczujesz ani trochę wzruszenia i smutku, widząc oczami wyobraźni jego wcześniejszy ryk bólu, z powodu widoku śmierci rodzicielki?

No dobra, to teraz pomyślmy o podróżowaniu. Większość z nas to chyba lubi. A ktoś ma może klaustrofobię? Lub inny lęk, który paraliżuje albo odwrotnie, powoduje napad histerii? Dobrze, to teraz wyobraź sobie maksymalnie skumulowany strach przez tę fobię, trwający wiele godzin. Przyjemnie? Nie sądzę. Dla dzikich zwierząt, i nie tylko, podróż w zamkniętych wozach przewozowych powoduje strach. Ogromny, ogromny strach. Hałas jazdy, stłoczenie zwierząt i feromony strachu wydobywające się z każdego osobnika. Działa to właśnie jak taki bodziec od fobii trwający w najlepsze przez całą podróż. Karuzela strachu.


TRESURA


No dobra, ale nie po to płacimy za bilety do cyrku żeby pooglądać sobie te zwierzątka wypuszczone na arenę. Przecież nie to nas bawi. Muszą robić śmieszne sztuczki. Stawanie na tylnych bądź przednich łapach, wożenie treserów czy przeskakiwanie przez obręcze. To jest właśnie to co my, ludzie, kochamy najbardziej. Skoro pieska da się nauczyć sztuczek to taki słoń, lew czy uchatka również podporządkuje się człowiekowi i ugnie kark. Tylko czy ktokolwiek zwrócił uwagę, że pies jest zwierzęciem udomowionym od tysięcy lat i w większości przypadków ma naturę uległą? Sprawia mu radość robienie sztuczek? Czy kiedykolwiek pomyślałeś, że skoro jakieś zwierzę trafia od małego do niewoli bądź się w niej rodzi, ma również naturę poddańczą? Czy jest w stanie zahamować swoje naturalne instynkty, wykształcone przez lata istnienia gatunku, bo nagle znalazło się w cyrku?




Właściciele cyrków oczywiście nie podają na zewnątrz swoich rewelacji w jaki sposób to właśnie ich treserzy potrafią ot tak przestawić zachowanie dzikiego lwa w uległego kociaka przeskakującego obręcze czy niezależnego z natury słonia na takiego co stoi na malutkim krzesełku. Udało się, więc musisz przyjść, zapłacić pieniążki i pooglądać.

Filmy, które można zobaczyć w internecie, troszkę obrazują to w jaki sposób wygląda ta tresura. Elektryczne pałki, baty czy haki są na porządku dziennym. Jak myślisz, jest to forma zabawek albo nagród za wykonanie sztuczki? Chciałbyś poczuć na własnej skórze, albo skórze swojego zwierzaka, coś takiego, by umieć zrobić coś odbiegającego w zupełności od swojej natury? Oczywiście nie wrzucam wszystkich cyrków do jednego worka, bo są również takie, które opierają swoje sztuczki na psach i tutaj może nauka komend jak w domu wystarczy. Nie mnie to oceniać. Jednak zwierzęta z natury dzikie raczej się nie ugną. No po prostu nie. Finito.


STAN ZDROWIA PSYCHICZNEGO I FIZYCZNEGO


No dobra. Skoro już opisałam pokrótce te wszystkie przyjemności to jak ci się wydaje, zwierzęta te są tam szczęśliwe? Nie mają żadnych odchyleń psychicznych? Takie ciągłe paniki spowodowane podróżą, ciasne klatki, tresura, wystawienie na arenie i ponowne podróże na pewno sprzyjają sielance życia. Dokładnie, uważam tak samo. Ale w końcu "zwierzęta nie czują", jak mawia wiele osób, więc w sumie co im szkodzi? A te filmiki, gdzie psy przebywały na grobach swoich zmarłych właścicieli, miauczenie rozdzierające serce po uratowaniu kota, ryk bólu nad ciałem zmarłego kompana lwa czy płacz foki przy nieżywym potomku to fotomontaż i nieprawda. Przeraża mnie czasem podejście niektórych ludzi.

Albo te słonie, które swoim dwutonowymi ciałami, próbują stanąć na jednej łapie albo przednich kończynach mają w stu procentach zdrowe stawy. Czy przyjmowanie nienaturalnych poz wpływa korzystnie, negatywnie czy obojętnie na ich ciało? Usiądź przez chwilę i się zastanów.


ALE CO JAK NIE CYRK?


Oczywiście, że nie trzeba rezygnować z cyrku! Jest naprawdę, naprawdę wiele, które w swoim repertuarze nie mają zwierząt. Jedynie co oglądamy to sztuczki ludzi. Jest to teatr umiejętności, widowisko wspaniałości. Takim ludziom, którzy poświęcili lata na naukę, należy się widownia, brawa i owacje. Wprawiają w zachwyt odbiorców. Powodują uczucie niemal jednoczesnego uniesienia wraz ze wznoszącym się akrobatą. Takie widowisko jest godne pochwały. Takie rozrywki powinny być zachwalane w mediach i szkołach. To sprawia radość i nie powoduje cierpienia zwierząt. Ludzie, nie bądźmy egoistami. Czas zrozumieć, że nie jesteśmy jedyni na świecie, a nasze działanie nie może powodować bólu i ranienia innych.




Jeżeli chcesz pomóc w walce przeciw wykorzystywaniu zwierząt w cyrkach podpisz petycję: https://secure.avaaz.org/pl/petition/Sejm_Rzeczypospolitej_Polski_Wzywamy_do_wprowadzenia_zakazu_wykorzystywania_zwierzat_w_cyrkach/?sHoTNib

Jeżeli chcesz zobaczyć filmy pokazujące prawdziwe oblicze zwierząt w cyrku zapraszam serdecznie na STRONĘ Koalicji Cyrk Bez Zwierząt oraz ich FANPAGE na Facebooku.


Nie bierz udziału w pasywnym okrucieństwie. Krok każdego, nawet pojedynczej jednostki, powoduje powolne hamowanie tego procederu. Nie wiesz w jakim stanie psychicznym i fizycznym są zwierzęta w cyrku. Nie zgaduj, po prostu zrezygnuj.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz