9 stycznia 2017

AKCJA - adoptujemy z Palucha!



Witam wszystkich!
Dzisiaj przychodzę z akcją społeczną, w którą pragnę mocno się zaangażować, a mianowicie w promowanie Schroniska Na Paluchu i jego podopiecznych. Zaczynam od tego artykułu, ale na pewno na tym nie skończę. Po spędzeniu dwóch godzin na ponad dziesięciostopniowym mrozie wśród klatek i wszechogarniającego smutku, pragnę zrobić coś jeszcze, by im pomóc. Myślę, że każdy człowiek z odrobiną empatii zareagowałby w ten sam sposób. Jednak zacznijmy od początku.

Schronisko Na Paluchu mieści się w Warszawie niedaleko lotniska Chopina, zaraz obok trasy S2. Znajduje się troszkę na odludziu, a odgłos szczekających psów słychać z bardzo daleka. Ujadanie, wycie, skomlenie. Najróżniejsze próby komunikacji mówiące "proszę, weźcie mnie!".

Gdy przyjechaliśmy samochodem, by wejść, zobaczyć to na własne oczy, zrobić zdjęcia i porozmawiać, pierwsze co nas uderzyło to hałas. Z każdej klatki na terenie całego ośrodka wydobywały się rozdzierające serce skowyty zwierząt pragnących zostać w końcu zabranych do swojego własnego domu. To była pierwsza rzecz, która nas przywitała i miała nam towarzyszyć przez resztę odwiedzić. Smutna, rozdzierająca serce i przytłaczająca.

Jak wygląda samo schronisko?

Schronisko to rząd ustawionych obok siebie klatek, tworzących kilka alei. W każdej znajduje się przynajmniej jeden pies, w zależności od stopnia agresji, chorób i wielkości boksu. Na podłodze leży rozłożona słoma, a wiele psów posiada własny kocyk chroniący przed zimnem. Znajdują się też budy, w których zwierzęta mogą skryć się przed rozdzierającym, chłodnym powietrzem. Widać, że schronisko stara się zminimalizować przykre skutki mrozu. Pomieszczenia są ogrzewane, lecz zimne powietrze mimo wszystko przedostaje się przez kraty. Schronisko stara się bardzo dbać o młode psiaki, seniorów oraz osobniki krótkowłose jak i chore.

Teraz, gdy temperatura spada drastycznie poniżej zera, my możemy grzać się w cieple domu, a one pomimo ogrzewania nie są w pełni wygrzane. Nic tak przecież nie rozgrzewa jak własny, ciepły dom. Ten moment jest bardzo, bardzo ważny do przygarnięcia przyjaciela na całe życie. Szczeniaki, zwierzęta chore i seniorzy są najbardziej narażeni na skutki zimna pomimo wzmożonej ochrony. Mój pies, mający już swoje lata, po powrocie ze spaceru ledwo dochodzi do siebie po przemarznięciu kości i stawów. Nie chcę nawet myśleć co schroniskowe staruszki czują, stojąc cały czas w mrozie i ujadając z prośbą o ciepły kąt u kogoś w domu.





Koty w schronisku żyją w trochę większych "luksusach". Jako, że nie miałyby szans na przeżycie w boksach na zewnątrz, przeznaczono dla nich malutki budynek. Tam przerażone i niepewne siedzą zamknięte w pokojach albo klatkach. Gdy przyszłam, na miejscu były tylko dwie kotki. Kilka jeszcze przebywało w szpitalu. W okresie wakacyjnym liczba wzrasta tak bardzo, że nie ma dla nich zwyczajnie miejsca w klatkach i pomieszczeniach. Moja wizyta zbiegła się akurat z dobrym czasem dla kociaków. Dzień wcześniej kilka z nich trafiło do nowego domu, dając nadzieję dla reszty, a szczególnie jednej kici. Moringa (pierwsze trzy zdjęcia), jest już tutaj od pół roku. Zazwyczaj jest to czas przełomowy dla kotów, bo zasypiają i już się nie budzą, przytłoczone ogromem stresu spowodowanym przebywaniem w schronisku. Dla niej jest jeszcze nadzieja, ale jak długo jej serduszko będzie biło, by w końcu doczekać się swojego człowieka? Czy to z powodu cukrzycy, na którą cierpi, nikt jeszcze jej nie przygarnął? Przecież ta choroba w ogóle nie przeszkadza w posiadaniu tego maleństwa, a dla niej czas się kończy. Nie wiadomo czy wytrzyma dalsze stresy związane z przebywaniem w schronisku. Znajdzie się ktoś kto ulituje się nad Moringą i przygarnie do ciepłego domu?



W schronisku macie pełną gamę zwierzaków do adopcji. Od małych po średnie do bardzo dużych osobników. Znajdziecie zarówno szczeniaki, kociaki, młode psy, koty, dojrzałe osobniki, a nawet totalne staruszki. Każdy ma własny charakter. Każdego cechuje unikatowa historia, zazwyczaj daleka od szczęścia. Każdy może pochwalić się sobą jako książką o zupełnie innej treści. Każdy jest inny. Każdy z nich zasługuje na ciepły dom i rękę, która zamiast bić będzie głaskać, zamiast karać będzie karmić. Każdy z nich czeka na swojego człowieka, zrywając się na łapki, by prezentować siebie z jak najlepszej strony.


Słyszałam, że zwierzęta ze schroniska są najlepszymi przyjaciółmi i jestem pewna, iż jest to stuprocentową prawdą. Wdzięczność, którą okazują, to ogromna fala miłości oraz szczęścia. Ja posiadam psa, który otarł się o śmierć. Ktoś wyrzucił go przy stacji benzynowej podczas wakacji i uciekł. Gdyby nie dobre serce mojego ojca zapewne zginąłby z głodu. Miał zaledwie kilka miesięcy i wystające wszystkie kosteczki. Po dziś dzień każdy ruch w jego stronę, każdy ciepły gest przyjmuje z podwójną radością. Pewnie już nie pamięta, ale instynktownie wie, że ważna jest wdzięczność. Okazuje ją więc jak tylko potrafi na swoich krótkich łapkach.




Ogromny ukłon i podziękowanie należy się wolontariuszom schroniska. Nie bacząc na chłód, niepogodę, zmęczenie czy gorszy czas przychodzą. Przychodzą, zapinają psiaki na smycz i idą, dając im namiastkę ludzkiej dobroci. Głaszczą, mówią ciepłym głosem i dodają otuchy. Starają się przelać całą miłość podczas tej chwili wspólnego spaceru. Walczą o każdego zwierzaka, by ten nie poddał się i czekał. Czekał na swoją szansę znalezienia ciepłego domu gdzie to w końcu on będzie mógł dawać radość i szczęście.

Przedstawię wam jednego z psiaków, który z daleka przypomina ogromnego misia i czeka na swojego pana, który pozwoli mu na wspólny, aktywny wypoczynek. Proszę Państwa, oto BYŚ (dwa ostatnie zdjęcia). Bardzo, bardzo pilnie potrzebuje domu. Jest niezwykle aktywnym, żywiołowym psem o pięknej, gładkiej sierści. Tuli się, jest bardzo chętny do głaskania. Czy ktoś potrafiłby mu odmówić? Nie sądzę :) Gdy tylko go ujrzałam, zapragnęłam go mieć. Niestety posiadanie dwóch kotów przekreśliło tę możliwość ze względu na stosunek do nich, więc wzięłam sobie za honor wypromowanie chłopaka. No powiedzcie, czyż nie jest piękny?


Jeżeli nie macie możliwości adopcji, ale chcecie pomóc, udostępniajcie post, namawiajcie znajomych, przynieście karmę, koce, zabawki bądź niezbędne dla zwierzaków elementy psio-kociej garderoby żeby choć troszkę ulżyć im w oczekiwaniu na ten wymarzony dom. Można również wspomóc pieniężnie schronisko, a każda złotówka zostanie wykorzystana na leczenie i poprawienie warunków bytowych zwierzaków. Zawsze chętnie też przyjmują wolontariuszy, którzy choć troszkę miłości przeleją w psio-kocie serduszka. Warto pomagać. Uczucie z tego powodu jest niezastąpione i towarzyszy przez bardzo, bardzo długi czas :)

Najważniejsze informacje:
strona główna schroniska: http://www.napaluchu.waw.pl/
kącik adopcyjny: http://www.napaluchu.waw.pl/czekam_na_ciebie/
czego potrzebują: http://www.napaluchu.waw.pl/czego_potrzebujemy/


Zróbmy wszystko, by ten widok:



Zamienić na ten:



Jeżeli masz możliwość, udostępnij na Facebooku post, by dotarł do jak największej liczby osób. Dzięki temu zwiększa się szansa adopcji, zmniejsza cierpienie zwierząt i ich niepewny los. Pomóż odmienić ich los.

2 komentarze:

  1. Patrycja, może Ty mi pomożesz. Jak przekonać kogoś, że posiadanie psa to nie jest ogromne wyzwanie? Mieszkam z moim chłopakiem już pół roku, ja wielka miłośniczka, od 3 roku życia przez moje życie przewija się mnóstwo zwierzaków, on nigdy w swoim rodzinnym domu nie miał czworonoga. Prowadziliśmy kilka rozmów, już nawet chcieliśmy jechać do schroniska, ale na drugi dzień kompletna zmiana planów, bo on wciąż się boi, ze nie pokocha tego psa i nie da rady sobie z opieką. Co robić? :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej, już odpisuję :) Po pierwsze, nic na siłę. Posiadanie psa, kota, królika czy innego zwierzęcia to bardzo duża odpowiedzialność, na którą decydujemy się na lata. Musimy być przygotowani, że niektóre zwierzęta chorują i wymagają naszej uwagi, opieki i pieniędzy na leczenie. Nie może być przymuszona, bo często takie zwierzęta kończą właśnie w schronisku. Jednak jeżeli jest to tylko strach spowodowany niepewnością czy się zwierzaka pokocha czy nie to może najpierw pójdźcie razem do schroniska po prostu żeby zobaczyć te zwierzęta, porozmawiać z wolontariuszami czy przejść się z nimi i czworonogiem :) Wiele osób boi się samej wizyty w schronisku z powodu smutku jaki otacza z każdej strony. Możecie również pogadać z jakimiś znajomymi co mają psa i pochodzić razem na spacery i niech to on prowadza na smyczy.
      Nic na siłę tylko wolno i spokojnie :)

      Usuń