7 lipca 2017

Koniec drugiego roku medycyny weterynaryjnej - podsumowanie



Witam Was z drugiego dnia wakacji :)
Sesja za mną. Było ciężko, bo od początku czerwca praktycznie opuściły mnie siły, a wtedy dopiero się zaczęło. Jednak zacisnęłam zęby, zasłoniłam okna przed słońcem, by nie kusiło, i wkuwałam. Ostatniego dnia sesji wyglądałam jak trup - blada, podkrążone oczy, ledwo trzymająca się na nogach ze zmęczenia. Czytając pytania, musiałam robić to trzykrotnie, by dotarł do mnie ich sens. Jednak już teraz mogę to powiedzieć z uśmiechem na ustach - udało się! Witaj trzeci roku!

Czekam jeszcze na wyniki dwóch egzaminów - z żywienia oraz immunologii. Jednak, bez względu na wszystko, jestem studentką trzeciego roku :) Ochłonęłam trochę, mogę więc opisać poszczególne ćwiczenia oraz przedmioty.

No to zaczynamy!


Fizjologia zwierząt


Ćwiczenia: Wyglądają podobnie do tych w semestrze zimowym, czyli praca przede wszystkim w programach komputerowych. Doszło nam jednak dodatkowo kilka praktycznych zagadnień. Sprawdzaliśmy pracę naszych płuc, mierzyliśmy wydychane powietrze przez chomika czy liczyliśmy elementy morfotyczne krwi konia pod mikroskopem. Tematy obejmowały zakres z układu oddechowego, moczowego, płciowego (przede wszystkim ciąża i poród), pokarmowego (np. rozwój oraz działanie przedżołądków u przeżuwaczy, specyfikę konia, mięsożerców czy ptaków). Mam wrażenie, że w tym semestrze ćwiczenia trwały krócej niż w poprzednim. Zazwyczaj kończyliśmy przed czasem :)

Kolokwia: Na semestr letni, tak samo jak na zimowy, przypadały dwa zaliczenia. Pierwsze obejmowało układ pokarmowy oraz przemiany energii i energii. Drugie natomiast całą resztę ;) Czyli moczowy, płciowy, laktację oraz termoregulację. Dla mnie osobiście tematy były ciekawe. Dobrze wchodziły do głowy. Dzięki temu skończyłam ćwiczenia z oceną o pół oceny wyższą niż w semestrze zimowym :)

Egzamin: Egzamin składał się ze 100 pytań abcd. Żeby go zaliczyć należy uzyskać 70% wymaganych punktów. Nie ma mowy o obniżeniu progu, więc jest to dość ciężkie do zdobycia, szczególnie że pytania są trudne. Warto chodzić na wykłady, ponieważ za obecność na listach są dodatkowe punkty do zaliczenia. Co roku ta liczba jest zmienna, więc nie ma co sugerować się rokiem wyżej :) Wielu osobom pomogło to zdać. W tym też mi, bo dobrnęłam do 68 punktów ;)

Z czego się uczyć: Ja uczyłam się z wykładów oraz notatek z prelekcji do ćwiczeń. Jak czegoś nie zanotowałam albo nie do końca rozumiałam to doczytywałam w Krzymowskim. Jednak wiele osób nigdy nie otworzyło tej książki i zdało, więc nie ma reguły :)

Fizjologia jest tym przedmiotem, który może "zatrzymać" na drugim roku. Nie ma możliwości wywalczenia z niego warunku, więc napawa strachem. Ja byłam w nerwach, że mógłby przekreślić moje zdanie na ten owiany złą legendą rok trzeci. Koniec końców jednak tam dobrnęłam :)


Mikrobiologia


Ćwiczenia: Powtarzałam to i będę powtarzać nadal. Mikrobiologia to mój numer jeden. Mój ulubiony przedmiot. Moja ulubiona prowadząca. Moje ulubione ćwiczenia. Moje ulubione wszystko ;). W semestrze letnim ćwiczenia są o wiele praktyczniejsze niż w zimowym. Niemal na każdych siejemy mikroorganizmy, robimy preparaty, wyprowadzamy czyste kultury czy tokiem mikrobiologicznym rozpoznajemy co przed nami się wytworzyło. Ćwiczenia zlatywały błyskawicznie i były naprawdę bardzo ciekawe. Do połowy semestru bada się bakterie Gram(+), a potem rozpoczyna się nauka o grzybach i wirusach.
Ćwiczenia tak mnie zainspirowały, że poważnie myślę o kontynuacji tej dziedziny wiedzy po uzyskaniu tytułu lekarza weterynarii. Jednak nie mówię jeszcze hop, ponieważ dużo przedmiotów przede mną i coś może mnie równie mocno wciągnąć :)

Kolokwia: Standardowo trzy zaliczenia w ciągu semestru. Pierwszy obejmował Enterobacteriaceae oraz początkowe gram-dodatnie, drugi kontynuację oraz ostatni florę bakteryjną żwacza, grzyby i wirusy. My, jako specjalna grupa pani doktor (:D), mieliśmy po każdym kolokwium dopytkę, by obronić swoją wiedzę. Troszkę to męczyło, ponieważ zazwyczaj po mikrobiologii był ten tydzień wytchnienia, a nas przez to nie obejmował. Jednak dzięki temu mogłam obronić swoją wiedzę, którą naprawdę dość mocno rozwinęłam. I byłam przygotowana na ustną formę egzaminu w czerwcu.

Zaliczenie praktyczne: Po zakończeniu ćwiczeń, tuż przed egzaminem, jest zaliczenie praktyczne z mikrobiologii. Obejmuje wszystko co oglądaliśmy pod mikroskopem, hodowaliśmy czy w ogóle z tym pracowaliśmy. Mogą to być bakterie, grzyby bądź wirusy. Mi się trafiła Pasteurella multocida, więc jak tylko usiadłam przy swoim stanowisku to wiedziałam co to jest ;) Praktyczny wygląda tak, że wchodzi się do sali, losuje numerek i siada w wyznaczonym na karteczce miejscu. Przed sobą ma się hodowlę oraz odczynniki potrzebne do wykonania zadania :) Wbrew pozorom nie jest to trudne zaliczenie. Po rozpoznaniu podnosi się rękę. Prowadzący podchodzi, zadaje kilka pytań i stawia ocenę.

Egzamin: Egzamin jest ustny, a nie pisemny. U nas w grupie losowało się trzy karteczki z pytaniami. Jedna zawierała pytania z bakterii, druga z grzybów, a trzecia z wirusów. Odpowiada się trójkami. Miało się pięć minut na przygotowanie odpowiedzi, a potem rozpoczyna się egzamin. U nas nie był stresujący :) Jak ktoś czegoś nie dopowie to pytanie trafia na kolejną osobę w trójce, dzięki czemu można podciągnąć sobie ocenę. Ja jestem bardzo zadowolona, chociaż miałam chwilę zawału na egzaminie. Zupełnie zapomniałam o tym, że wirusy nas też obowiązują i zapomniałam ich powtórzyć :D Jednak z odmętów pamięci wyciągnęłam informacje na zadane pytanie.


Żywienie zwierząt


Ćwiczenia: Nie będę ukrywać, że ćwiczenia mnie nie wciągnęły. Rozumiem ich wagę, ponieważ wiele chorób zwierząt hodowlanych bierze się ze źle dobranej bądź złej jakości paszy, ale nie mogłam się przymusić. Do tego zaczynałam o 8:30, więc dodatkowo byłam śpiąca. Jednak wielu osobom się podobało. Tak więc to pewnie ze mną jest coś nie tak ;)

Kolokwia: W trakcie semestru były dwa kolokwia. Pierwsze obejmowało podstawowe pojęcia z żywienia. Na drugim trzeba wykazać się znajomością układania dawek pokarmowych dla poszczególnych gatunków zwierząt gospodarskich z uwzględnieniem ich przydatności gospodarczej (bydło mleczne, bydło mięsne, kury nioski, brojlery, trzoda chlewna, maciorki rozpłodowe itp).

Egzamin: Składał się z 79 pytań. Były abc, były też abcd. Pytania wyświetlane są na slajdach. Na każdym znajduje się ich od 4 do 6. Na jeden slajd ma się niecałe dwie minuty. Jednak po przejściu całości puszczane są od początku, więc nie ma się co stresować ;). Ja spokojnie zdążyłam z "pierwszą turą".

Niewątpliwym plusem są bardzo mili prowadzący. Łatwo można się dogadać odnośnie zaliczeń oraz egzaminu :).


Ekonomika weterynaryjna


Wykłady: Przedmiot składa się jedynie z kilku wykładów. Poruszane są zagadnienia typowo ekonomiczne z prowadzenia własnej praktyki weterynaryjnej. Niestety przedmiot powinien być prowadzony pod koniec studiów, a na na drugim roku, ale tak musi być z powodu jakiś zmian w punktach ECTS czy czymś tam. No trudno. Przedmiot przydatny, ale niestety jeszcze nie na tym etapie nauki ;). Warto chodzić na wykłady, ponieważ pod koniec zawsze są mini zadanka do zrobienia. Jak się je zrobi poprawnie to nie trzeba przystępować do zaliczenia. Poza pierwszym reszta bardzo łatwa i przyjemna, która daje możliwość zdobycia piątki na koniec :)


Immunologia


Ćwiczenia: Podczas pierwszych ćwiczeń prowadzona jest prelekcja, a następnie przekładanie tego na praktykę. Gdy uczyłam się do kolokwiów wiedza ta mnie ciekawiła. Z ciekawością czytałam slajdy. Jak tak patrzę to jestem dziwna, bo lubię przedmioty, które niewiele osób lubi :D. Jednak na samych ćwiczeniach troszkę przysypiałam, ponieważ były na 8:00 rano i trwały trzy godziny.
Jakoś od połowy maja zaczynają się seminaria. Siedzi się wtedy trzy godziny w sali seminaryjnej z dwoma innymi grupami i słucha prowadzącej. Również na 8:00 rano, więc również niewiele wyciągałam z powodu zaspania. Jednak samodzielna nauka w domu mnie ciekawiła i sporo wyniosłam z tego przedmiotu :).

Kolokwia: Kolokwia są trzy. Pierwsze obejmuje cztery pierwsze wykłady. Ćwiczenia zaczynają się dopiero po nich, więc tak naprawdę wchodzimy pierwszy raz do sali, dostajemy kartki, zadania i piszemy. Po godzinie jest koniec czasu. Chwila przerwy i wracamy na pierwsze ćwiczenia. Wtedy też jest owa prelekcja i samodzielna praca. Następne kolokwium obejmowało cztery ostatnie wykłady oraz materiał z ćwiczeń i było najobszerniejsze. Po nim oczywiście normalnie ćwiczenia. Ostatnie to była wiedza z seminariów, a potem ostatnie seminarium. Każde kolokwium można bodajże dwa razy poprawić w ciągu semestru. Ja zdałam spokojnie wszystko za pierwszym razem, więc aż tak się nie orientuję. Jednak wielu moich znajomych chodziło za prowadzącymi na poprawy :).

Egzamin: Składa się z ośmiu pytań. Nie wiem jeszcze jaki jest próg zaliczenia, ponieważ w sylabusie nie ma na ten temat słowa, a ciągle czekamy na wyniki :). Ma się półtorej godziny na obszerne opisanie tematu.


Anatomia topograficzna


Ćwiczenia: To jest przedmiot legenda, dlatego pozostawiłam na sam koniec ;). Opiszę go jedynie w jaki sposób działa, bez własnych czy cudzych odczuć.
Ćwiczenia składają się z tzw. bloków. Są takie cztery. Kończyna piersiowa oraz miedniczna, głowa oraz szyja, jama klatki piersiowej, jama brzucha. Na każdy blok przypadają trzy ćwiczenia - z psa, konia oraz krowy. Na początku dostaniecie rozpiskę i w każdym tygodniu macie JEDNO zwierzę z danego bloku. Na przykład w pierwszym tygodniu zaczynacie od kończyn (jak każdy, bo bloki idą dla każdego tak samo) u psa, w następnym macie konia, a za dwa tygodnie bydło. I po zakończeniu kończyn idziecie z tą samą kolejnością na głowę i szyję. Po dwóch pierwszych blokach jest pierwsze kolokwium praktyczne oraz teoretyczne. Po dwóch następnych kolejne. Na ćwiczeniach uczycie się wymacywać struktury przydatne klinicznie jak naczynia do badania tętna, pobrania krwi, węzły chłonne, kaletki, narządy czy miejsca wkuć (np. do płuc, ale też znieczulenia w zależności od zabiegu). Jest to też pierwszy przedmiot, przy którym macie styczność z żywymi zwierzętami, a nie zwłokami ;)

Kolokwia: Są cztery. Dwa praktyczne i dwa teoretyczne. Jeżeli chodzi o praktykę to tydzień przed zaliczeniem poznacie na jakim zwierzęciu będzie odpowiadać. Wasz pies może zostać koniem bądź krową, więc to na co traficie aż tak dużej różnicy nie robi. Jednie prowadzący, który przepytuje, jest tym najważniejszym "czynnikiem", który liczy się dla studenta. Ja najpierw miałam konia, a potem psa. Mój pies był wszystkim ;) Teoria obejmuje zagadnienia z wykładów i może być na niej wszystko, więc warto uczyć się ze slajdów. Przedmiot kończy się zaliczeniem ćwiczeń na 70%. Nie ma egzaminu końcowego :)



Języków nie będę opisywać :). Cieszę się, że drugi rok za mną, chociaż będę tęsknić za mikrobiologią. Jednak na trzecim jest jakby kontynuacja tego, więc jeszcze nie żegnam się z tą katedrą :).

15 komentarzy:

  1. Gratulacje!!! Ja od środy jestem dumną studentką drugiego roku :D Jeszcze tylko czekamy na wyniki Agronomii i Historii weterynarii. Niesamowita ulga. Miłych wakacji!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rownież gratuluje!! Drugi rok jest moim zdaniem o wiele ciekawszy, wiec powodzenia :) a agronomia i historia weterynarii nie ma sie co przejmować, na pewno zdasz :)

      Usuń
  2. Gratuluję :)
    Co do języków, to powiedz tylko, w jaki sposób się zalicza przedmiot? Coś ustnie, pisemnie? Bo może wstyd się przyznać w dzisiejszych czasach, ale owszem, nie przepadam za j.obcymi. Uczę się, bo trzeba umieć :D

    OdpowiedzUsuń
  3. jest egzamin na koniec B2 :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja właśnie skończyłam 3 roku na kierunku grafika komputerowa i został mi jeszcze tylko jeden semestr. Muszę wziąć się za pisanie pracy inżynierskiej i mam nadzieję, że wszystko pójdzie łatwo. Powodzenia w dalszej pracy i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) a u Ciebie to już koniec, więc zaraz będzie po wszystkim ;) a potem super praca przy tworzeniu rożnych grafik dla firm! :) ja niestety nie mam talentu :D

      Usuń
  5. Hej :) Czy na te praktyki na których jestes teraz jeździcie grupowo, czy każdy wybiera sobie termin? Może to jest głupie, ale za rok będę w twojej sytuacji i chciałabym sie zorientować jak to jest z terminami.
    PS. czekam na post odnośnie właśnie tych praktyk, strasznie mnie ciekawi jak to wygląda :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej! O wszystkim napiszę po praktykach w osobnym poście jak tylko wrócę :)

      Usuń
  6. Gratulacje wytrwałości i samozaparcia :). Ja w tym roku rozpoczynam studia i już nie mogę się doczekać. Zobaczymy, jak mi to pójdzie. Liczę na to, że sobie poradzę. Fajny blog :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gratuluje i na pewno bedzie dobrze :) studia ciezkie, ale dające wiele radosci. a sama dziękuje za gratulacje :)

      Usuń
  7. Studia to piękna sprawa! Ja właśnie w tym roku zakończyłam moją przygodę z nimi, ale bardzo chętnie bym wróciła ;) Życzę powodzenia na przyszłych semestrach! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! A Tobie gratuluję zakończenia :)

      Usuń
  8. Hej, mam pytanie odnośnie anatomii :) Słyszałam, że trzeba dojeżdżać do stajni z końmi i obory z krowami, wiem gdzie mieści się ta stajnia, ale gdzie są obory i jak wygląda kwestia dojazdu do nich? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zadałaś mi chyba najcięższe pytanie z możliwych :D ja tam jechałam samochodem z kolezankami. Wiem, że jakiś autobus tam jeździł raz na półtorej godziny, ale nie wiem jaki. to jest kilkanaście kilometrow od Warszawy, wiec warto sie grupa zebrać i wsiąść do aut. Jedzie sie ulica Przyczolkowska przed Konstancin-Jeziorna. Po drodze bedziesz mijać zaklad hodowlany SGGW i tam pytajcie o drogę ;) bo to wbrew pozorom nie jest to chociaz nazywa sie obory :D i oni was poprowadzą, bo potem robi się kilka zakrętów i dojeżdża. Ale niestety nie pamietam nazw tych pomniejszych uliczek :(

      Usuń
  9. 43 yr old Software Engineer IV Cale Pullin, hailing from Dolbeau enjoys watching movies like Laissons Lucie faire ! and Snowboarding. Took a trip to Kathmandu Valley and drives a Delahaye 135 Competition Court Torpedo Roadster. znajdz

    OdpowiedzUsuń