2 grudnia 2016

Niemy krzyk karpi



Dzisiaj postaram się poruszyć dość ważny temat ze względu na nadchodzące święta Bożego Narodzenia. W ten piękny czas, gdy przystrajamy choinkę, pakujemy prezenty i przyrządzamy potrawy pachnące tak intensywnie, że aż na samą myśl robię się głodna, pewne istoty cierpią. Cierpią z powodu chciwości, z powodu braku poszanowania dla innego niż ludzkie życia. Karpie.

Nie będę tu moralizować i pouczać na temat jedzenia mięsa czy też nie, bo to indywidualna sprawa każdego człowieka, jednak pewne okoliczności zmusiły mnie do poruszenia tego tematu.

Karpie są jedną z nieodzownych tradycji polskiego stołu wigilijnego. Kilkadziesiąt potraw, które można znaleźć w internecie, pokazuje jak bardzo jest to zakorzenione w naszych umysłach. Od małego słuchałam od ojca opowieści o staniu przez niego całą noc w kolejce po rybę w czasie komunizmu. To był niezwykle cenny skarb w tamtym okresie. Niezwykle pożądany. Karp było kojarzony i nadal jest z bogatą ucztą, na którą należy pozwolić sobie raz do roku. Jednak teraz w każdym pobliskim hipermarkecie można takiego nabyć - mrożonego, świeżego bądź jeszcze żywego. Nie ma gigantycznych kolejek. Czasem może z 2-3 osoby przez tobą. Po prostu podchodzisz, prosisz i dostajesz.

Jak więc w tych czasach, mimo wszystko urodzajnych, sklepy zniżają się do poziomu barbarzyństwa? Wychodzą chyba z założenia, że to tylko ryba i ona nic nie czuje. Jednak najnowsze badania naukowe udowodniły, że odczuwają. I nie tylko czują, ale również zapamiętują bodziec, który go wywołał. Boją się i instynktownie uciekają od niego. Ryba, jak każdy kręgowiec, posiada centralny układ nerwowy, dzięki czemu jest w stanie oddychać, poruszać się, ale również porozumiewać czy odczuwać ból. Przez braku głosu jednak ich zachowanie jest odbierane jako bezbronne, pozbawione czucia. Gdy jednak złowimy rybę, możemy dostrzec jej próby złapania oddechu i wierzganie ciałem. Jest to odpowiedź na strach i ból, które w tym momencie odczuwa schwytane zwierzę.

I właśnie temat całego tego bólu i strachu, spowodowanego czymś na kształt długiego oczekiwania na śmierć, chciałabym poruszyć. Jedne z badań udowodniły, że ryby w pewnym stopniu są w stanie oddychać przez skórę. Nie jest to jednak pełna wymiana gazowa, a jedynie jej strzępek. Ostatki sił, by utrzymać się przy życiu.

Właśnie te badanie, które udowodniło po prostu dłuższą przeżywalność ryb poza środowiskiem wodnym, zaczęły wykorzystywać niektóre sklepy. Trzymanie karpi w akwariach, w których się nie mieszczą. Pakowanie do siatek wypełnionych POWIETRZEM, a nie wodą, i przekazywanie klientom. Trzymanie w wiadrach, jedną na drugiej, oddychających z trudem przez skórę i zgniatających siebie nawzajem. Chciwość o te parę groszy więcej z wielu ryb, prowadząca do odebrania im całkowitej godności, jaka należy się każdemu żyjącemu organizmowi.

Takie ryby odczuwają strach i ból w tym momencie, ale nie są w stanie nam tego przekazać. Nie są w stanie zaskomleć jak pies, zamiauczeń jak kot. Ich niemy krzyk o wodę, dzięki której nie będą aż tak cierpieć aż do śmierci, jest niezauważalny. Ludzie kupują takie ryby, a sklepy zacierają ręce, bo nie łamią przepisów o złym traktowaniu zwierząt z powodu jednego, drobnego badania. Jest to ich karta przetargowa. Niestety klienci często są po prostu nieświadomi, ale sprzedawcy owszem. Wielu ludzi pisze do nich z prośbami, by wydawali ryby w woreczkach wypełnionych wodą, ale każda odpowiedź kończy się przypomnieniem, że potrafią oddychać przez skórę. Co z tego skoro jest to dla niech złe?

Wyobraźcie sobie, że ktoś przytyka wam usta i nos chustką. Jesteście w stanie ledwo oddychać i się nie udusicie. Jednak strach, ból w klatce piersiowej, bolesne próby złapania każdego oddechu są męką. Ryby na swój sposób też to czują. Instynktownie wiedzą, że dzieje im się krzywda. Czemu więc, zamiast trzymać i sprzedawać je w humanitarny sposób, ludzie zachowują się w taki sposób? Czy przez chciwość dla tego grosza od ryby więcej tracą ludzką godność? Jesteśmy gatunkiem niezwykle rozwiniętym, więc pokażmy to. Pokażmy, że naprawdę czujemy i widzimy, a nie tylko pragniemy. Pokażmy, że jesteśmy w stanie dać chociaż strzępek godności rybom, które mają potem spocząć na naszym stole.

Proszę, po prostu kupujmy w sklepach, a jest ich sporo, gdzie te istoty są traktowane dobrze, z szacunkiem w ich ostatnich dniach życia. Przebywają w dotlenionych akwariach, wyławiane sitkiem, a nie ręką, wydawane żywe w woreczkach wypełnionych wodą. Nie pozwólmy traktować ich gorzej niż morderców w więzieniach tylko dlatego, że według tradycji powinniśmy je przyrządzić i zjeść. Nie zasłużyły na to. Przysłużyły się ludziom jako pokarm, więc oczekują tylko jednego. By nie katować ich jeszcze w trakcie tego krótkiego, marnego życia.

7 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiscie, ze ryby maja korę kojarzeniowa, bo bez niej nie ma możliwości poruszania się. Jest ona jednak pierwotna i nie tak dobrze rozwinięta jak u ssaków. Dlatego tez ryby te nie odczuwają bolu w takim samym stopniu, lecz pierwotnym. Ale rownież go odczuwają.

      Usuń
  2. "Uwielbiam Święta,aczkolwiek od liceum nie mogę patrzeć na tą masową rzeźnię, jaka odbywa się marketach. Można powiedzieć, ze wygrałam wojnę z moją rodziną i od 3 lat moja mama kupuje już martwą rybę. Nie powiem, jestem z siebie trochę dumna ;) Nawiązując do poprzedniego posta, załamałam się gdy nie zdałam 1 terminu z osteologii. To był dramat. Zabrakło mi na prawdę niewiele a uczyłam sie bardzo dużo. Miałam już myśli, żeby rzucić to wszystko w cholerę, bo się nie nadaje i skoro ma być coraz gorzej a ja nie zdałam pierwszego kolokwium to co ja tu robię? Na szczęście rodzina mną lekko potrząsnęła i drugi termin zaliczyłam :) I teraz uważam, że było warto. Było warto siedzieć te wszystkie wieczory nad Krysiakiem gdy znajomi zapraszali na piwo i bawili się beze mnie. Musze powiedzieć, ze jesteś taka moją inspiracja :D Podejrzewam, ze uczysz się bardzo dużo i dlatego masz takie dobre wyniki (podziwiam!). Przeraża mnie nadchodzący styczeń i luty. Ilość egzaminów i kolokwiów jest powalająca. Jak sobie z tym poradziłaś? No i jak myślę o praktycznym z angiologii to mi dosłownie słabo. Mogłabyś opisać jak w przybliżeniu wygląda? Do teoretycznego podobno wystarczy repetytorium,ale do praktycznego chyba muszę się zapatrzeć w atlas.
    PS chyba Cię widziałam na uczelni, ale nie byłam pewna czy to Ty i bałam sie podejść :D "

    Hej, nie wiem czemu nie wyświetla mi się komentarz na komputerze, ale oczywiście na wszystko odpowiadam :)
    Po pierwsze - bardzo się cieszę, że w domu została przerwana tradycja! Tak niewiele trzeba, by tak wiele zmienić :) Możesz być z siebie naprawdę dumna!
    Co do osteologii również jej nie zdałam swego czasu za pierwszym razem i udało się poprawić. Z biegiem czasu uważam ją za najgorsze kolokwium z jakim przyszło mi się zmierzyć i cieszę się, że mam je za sobą. To ono nauczyło mnie pokory i większej motywacji do nauki co przyczynia się do w moim odczuciu dobrych wyników na studiach :) Nie ma co się załamywać jednym kolokwium, potem wchodzi się już w rutynę studiów.
    Dziękuję bardzo, że jestem Twoją inspiracją :D aż sie zawstydziłam :D
    Jeżeli chodzi o styczeń i luty to wszystkie kolokwia zdawałam w pierwszym terminie żeby właśnie styczeń był w miarę luźny. Praktyka z anatomii nie ma się co obawiać, naprawdę! ja chodziłam na zmianę zielona i biała z przerażania przed pierwszym, a potem stwierdziłam, że to była najprzyjemniejsza część zaliczeń podczas pierwszego roku :) Na spokojnie podchodzisz do preparatów i mówisz co widzisz po polsku i łacinie. Masz czas, by się zastanowić :) Co do biofizyki to nie znam recepty na zaliczenie, bo do teraz nie wiem jak tego dokonałam. Z chemii należy dobrze przygotować się z pytań z wyższych lat i powinno pójść dobrze :) Nie przejmuj się drugimi terminami egzaminów, a nawet trzecimi. Prawie wszyscy to przechodzą, więc przy większym zaangażowaniu i Tobie powinno spokojnie styknąć :)
    Jeżeli mnie poznałaś na uczelni to śmiało podchodź! Ja bardzo chętnie poznaję nowe osoby i jestem dość otwarta :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie, cos się zadziało, bo mi tez mój komentarz się nie wyświetla. Dziękuję, ze tak szybko odpisałaś! Muszę przyznać, ze mnie uspokoiłaś :D Najbardziej boję się biofizyki i od zeszłego piątku biologii. Materiału jest duzo, ja póki co opuściłam tylko jeden wykład, więc notatki mam...ale chyba widziałaś u nas na grupie, ze są problemy z frekwencją. Obawiam się, ze się to na nas odbije, szkoda że odpowiedzialność jet zbiorowa :/ Jeszcze jedno pytanie. Odnośnie teorii z angiologii repetytorium wystarczy?

      Usuń
    2. Widziałam właśnie. Niestety na studiach jest odpowiedzialność zbiorowa z powodu corocznej dużej liczby studentów. Wykładowcy nie podchodzą osobiście, a zbiorowo co ma swoje plusy i minusy niestety. Ja angiologii uczyłam się tylko z wykładów i spokojnie mi to starczyło :) Od następnego semestru repetytorium to jest must have do każdego kolokwium :D

      Usuń
    3. dziękuję! :)

      Usuń
  3. 51 year old Technical Writer Danielle Sandland, hailing from Sioux Lookout enjoys watching movies like "Truman Show, The" and Polo. Took a trip to Primeval Beech Forests of the Carpathians and drives a Ferrari 275 GTB/4*S ART Spider. sprawdz tych gosci

    OdpowiedzUsuń