21 lutego 2017

PRZEGLĄD: drugi semestr pierwszego roku weterynarii




Hej!
Jako, że następny semestr zbliża się wielkimi krokami czas zrobić krótki przegląd przedmiotów z pierwszego roku, z którymi przyjdzie wam się zmierzyć aż do końca czerwca :) No to zaczynamy!


ANATOMIA

W trakcie drugiego semestru skupicie się na preparatach miękkich i będziecie omawiać każdy układ po kolei (oddechowy, pokarmowy, moczowo-płciowy, nerwowy wraz ze zmysłami oraz anatomię ptaka razem z powłokami). Zaliczenia nie będą już takie jak podczas pierwszego semestru. Zbieracie punkty z kolokwiów teoretycznych (pięć) i praktycznych (trzy) i ich suma pod koniec ćwiczeń musi wynosić łącznie minimum 70%. Nie ma czegoś takiego jak poprawa kolokwium, a jak nie uzbieracie tego minimum to czeka was wyjściówka z całego semestru. Brzmi strasznie, wiem ;) Dlatego trzeba bacznie uważać, by nie potknąć się na żadnym zaliczeniu, bo potem nadganianie punktów może już nie być takie łatwe. Ja zawsze starałam się zachowywać to minimum 70% z każdego kolokwium teoretycznego i dzięki temu na ostatnim musiałam zdobyć coś koło 20%.
Jeżeli chodzi o wykłady to rozbiegają się one już z materiałem ćwiczeniowym i kończą w trakcie semestru. Dlatego też zakres materiału tak naprawdę wyznaczacie sobie sami, bazując na tym co pokazują wam na prosektorium. Ja uczyłam się jedynie ze słynnego repetytorium :)


HISTOLOGIA

Histologia, jak to histologia, wygląda cały czas tak samo ;). Czekają was dwa zaliczenia teoretyczne i praktyczne oraz wejściówki na każdych ćwiczeniach. Wchodzicie również w układy i pokrywają się one w miarę z tym co jest w danym momencie na anatomii. Nie zdziwcie się, że niektóre informacje są ze sobą sprzeczne (szczególnie podczas embriologii na samym końcu).
Egzamin jest w pierwszej kolejności w postaci testu ABCD. Po nim, gdy go zdacie (według sylabusa na minimum 75%), możecie przystąpić do części praktycznej. Dostajecie tym razem pięć szkiełek z całego zakresu histologicznego (bez biologii komórki!), musicie je rozpoznać, odpowiedzieć na kilka pytań i macie wolne. Dla mnie egzamin praktyczny był najmniej stresującym egzaminem ze wszystkich ustnych podczas pierwszego roku :)
Jeżeli chodzi o zerówkę to istnieje coś takiego, ale ostateczne wytyczne jak do niej przystąpić okażą się około tygodnia wcześniej, więc aż tak się nie napalajcie ;). U nas na roku niestety sporo osób musiało przystąpić normalnie do egzaminu.


BIOCHEMIA

To pierwszy z nowych przedmiotów, który was czeka. Ćwiczenia odbywają się w tej samej sali, w której była chemia, ale według planu zajęć trwają 3 godziny. U mnie nigdy aż tyle nie było, bo to zależy od waszego tempa pracy. Macie według rozpiski ileś doświadczeń do przeprowadzenia ze skryptu Malinowskiej (każdy powinien go posiadać, ale u mnie często przy stole tylko ja go miałam...) i po ich zakończeniu wychodzicie. Na początku jest oczywiście prelekcja, w której omawiane są ćwiczenia pod względem praktycznym w przyszłym zawodzie.
Gdy już skończycie mieszać odczynniki i udowadniać, że tego tam nie ma chociaż powinno być, relacjonujecie pracę swojemu asystentowi. On zadaje wam jeszcze kilka pytań i koniec. Ćwiczenia z biochemii naprawdę idą w tempie błyskawicznym :)
Zaplanowane jest ogólnie siedem wejściówek, które pojawiają się w sposób nieprzewidziany, ale wiadomo że w terminie poprawy kolokwium wam tego nie zrobią. To jest naprawdę cudowna kadra i uwierzcie, że będziecie zapewne za nią tęsknić! Poza wejściówkami dochodzą jeszcze trzy kolokwia. Ich stopień trudności wzrasta wraz z każdym kolejnym tematem. Jednak spokojnie są do przejścia i napisania na naprawdę dobrą ocenę. Mnie nigdy nie spotkał drugi termin :)


OCHRONA ŚRODOWISKA

Przyznam się bez bicia, że byłam tylko i wyłącznie na jednym jedynym pierwszym wykładzie, a potem zaliczeniu. Nie jestem fanką chodzenia na wykłady, ponieważ wolę uczyć się sama w domu. Na wykładach bardzo szybko tracę skupienie, a czas przeznaczony na dojazd i przesiedzenie wolę spożytkować na samodzielną naukę. Wiem tyle, że jak ktoś chodził na ochronę środowiska regularnie to miał potem termin zerowy, tydzień wcześniej. Reszta rocznika pisała w następnym tygodniu. Ogólnie nie pamiętam czy ktoś miał jakikolwiek problem z tym przedmiotem, bo materiał łatwo się przyswajał i był rozszerzonym materiałem maturalnym :)


AGRONOMIA

Jeżeli chodzi o moją obecność to tak jak wyżej. Byłam na pierwszym i nawet mi się podobało. Jednak potem jakoś tak się rozmijaliśmy aż nagle nadszedł czerwiec i już zaliczenie! Gdy zaczęłam uczyć się z materiałów o gnojówce, gnojownicy i innych to moje oczy dostały wytrzeszczu. To było coś strasznego! Jakieś hodowle zbóż, krzewów i innych przerastały mnie. Czy już gdzieś nie wspomniałam, że nienawidzę nauki o roślinach? Na pewno nie raz. Jednak zacisnęłam zęby, umówiłam się z koleżanką i razem zmierzyłyśmy się z tym materiałem. Podeszłyśmy do zaliczenia, nie do końca byłyśmy świadome prawdziwości naszych odpowiedzi, ale zdałyśmy :P To był fart! Coś tam wiedziałam, ale nie aż tyle. Jednak udało się. Z tego co wiem również i z tego przedmiotu koniec końców nie było problemów z zaliczeniem.


HISTORIA WETERYNARII

Tak wiem, jestem okropna, ale ponownie byłam na pierwszym wykładzie, a potem zaliczeniu. Tu nawet chciałam chodzić, lecz odpuściłam ze względu, że musiałabym przyjeżdżać na uczelnię dla samego wykładu. Słyszałam jednak, iż dużo osób na to uczęszczało. Wykład był prowadzony bardzo ciekawie i można było się sporo dowiedzieć. Ja nadrobiłam te informacje, ucząc się do zaliczenia, i napisałam je śpiewająco :). To, czego się uczyłam, mnie ciekawiło. Myślę, że jak komuś się zgrywa z planem to warto chodzić :)


PODSTAWY CHOWU I HODOWLI ZWIERZĄT EGZOTYCZNYCH

Przedstawiam teraz wykład, na którym byłam prawie zawsze (z wyjątkiem dwóch razy)! Opisywany jest na nim sposób prowadzenia hodowli gadów, płazów czy ptaków z uwzględnieniem klatki, wyżywienia czy też behawioru. Pani doktor bardzo często przytacza historie swoje oraz znajomych, również pasjonatów zwierząt egzotycznych. Można dowiedzieć się naprawdę wielu rzeczy i ciekawych gatunków, o których nie każdy ma pojęcie.
Zaliczenie odbywa się na dwóch zasadach. Pierwsza to chodzenie na wykłady, a na koniec stworzenie i nadesłanie prezentacji na e-maila o dowolnym gatunku zwierzęcia (ja robiłam o sajmiri). Prezentacja zostaje oceniona i to będzie wasza końcowa ocena. Drugi sposób zaliczenia to brak chodzenia na wykłady i przystąpienie do egzaminu pod koniec czerwca. Ja wybrałam pierwszą opcję:)



O biostatystyce, genetyce oraz łacinie nic nie piszę ze względu na to, że miałam to przepisane i nie wiem co się działo :)

Jak macie jakieś pytania to śmiało! :)

16 lutego 2017

Nadchodzący czwarty semestr weterynarii



Witam!

Dzisiaj zrobię mini podsumowanie tego co czekać mnie będzie za troszkę ponad tydzień na uczelni. A czekać będzie mnie naprawdę sporo :)

Wchodzić będzie kilka nowych przedmiotów, które zaczynają być coraz bardziej ukierunkowane na przyszły zawód. W końcu też będę miała do czynienia z żywymi zwierzętami, a nie tylko zwłokami na prosektorium. W lipcu również jadę na obowiązkowe dwutygodniowe praktyki do bydła. Najbliższe miesiące wydają się więc pełne nowości.

Po pierwsze wchodzi nam anatomia topograficzna. To właśnie tutaj będę miała styk z żywymi zwierzętami. Zajęcia podzielone są na bloki tematyczne (kończyny, głowa, jama klatki piersiowej, brzuch, jama miedniczna) i co tydzień będę miała do czynienia z innym gatunkiem . Będziemy uczyć się badania palpacyjnego żywych pacjentów, umiejscawiania unerwienia, unaczynienia palcami, osłuchiwania czy.... prowadzenia badania rektalnego krowy ;). Przewidziane są dwa zaliczenia teoretyczne i praktyczne. Słyszałam, że jednak przedmiot nie należy do najłatwiejszych.

Po drugie wchodzi nam immunologia. Od dawien dawna interesowałam się tymi zagadnieniami, a na ostatnim wykładzie z fizjologii, który został poprowadzony przez panią doktor zajmującą się tym działem, byłam oczarowana. Jednak ludzie z wyższych sprowadzili mnie troszkę na ziemię, strasząc trudnością zrozumienia tego przedmiotu. Nie powiem, zaczynam się obawiać. Mam jednak nadzieję, że sam fakt zainteresowania około przedmiotowego pomoże mi w nauce i ją umili.

Kolejnymi nowymi przedmiotami, które nas czekają, jest ekonomika weterynaryjna oraz żywienie zwierząt i paszoznawstwo. Te pierwsze trwa pięć wykładów, na które warto chodzić. Na szóstym odbywa się zaliczenie. Jest w jakiś sposób związane z ekonomią, ale nie wgłębiałam się w to, ponieważ zaczyna się dopiero za około półtora miesiąca. Żywienie natomiast jest podzielone na wykłady i ćwiczenia. Będziemy uczyć się dobierać odpowiednią dawkę prosa, owsa i innych różności zwierzętom hodowlanym. Tu zapewne będzie mi w opór ciężko, bo dla mnie zboże to zboże i nie ma co udziwniać. Nie rozróżniam tych wszystkich roślin i nie mam pojęcia czym jest kiszonka. Mam nadzieję, że jednak w trybie natychmiastowym to zaczaję ;)

Ostatnie co nas czeka to wybór jednego z dwóch fakultetów: fizjologia rozwoju albo fizjologia wysiłku. Na EHMS widziałam tylko jeden z tych dwóch wpisany, więc podejrzewam, że drugi jest zawieszony, ale myślę, że w przeciągu kilku dni się to rozjaśni. Fizjologia rozwoju wydaje się ciekawsza, lecz słyszałam o konieczności przygotowywania seminariów i mój entuzjazm nieco opadł. Następny semestr będzie cięższy ze względu na kilka zobowiązań, których się podejmuję, i raczej nie znajdę czasu na zbyt duże zaangażowanie w fakultet. Zostaje mi więc ten drugi, a to właśnie ten znajduje się w systemie ;)

Jeżeli chodzi o nowe przedmioty to tyle. Z poprzedniego zostaje nam fizjologia, mikrobiologia oraz język obcy, więc te które lubię. Mam nadzieję, że ten semestr będzie przyjemniejszy, chociaż sesja na taką wcale się nie zapowiada. Wyczuwam więc piekielne, czerwcowe męki :D

A wy jak tam? Co macie od końca lutego? Przerażają was kolejne walki z zaliczeniami? :)

13 lutego 2017

Dlaczego króliki nie są gryzoniami?



Witam wszystkich!

Dzisiaj chcę poruszyć pewną małą kwestię, która krąży od lata w internecie, rozmowach i wizytach w lecznicach weterynaryjnych. Większość ludzi nieświadomie zalicza króliki do gryzoni, którymi nie są. Jak to jednak jest?

Nasze domowe uszaki zaliczane są do zajęczaków, a nie gryzoni. Kiedyś ten rząd był jakby wewnątrz gryzoni jednak w tej chwili jest osobnym bytem. Może to z tego bierze się przeświadczenie o przynależności króli do kawi domowych, myszy, szynszyli czy kapibar. Jednak pewne cechy odróżniają zajęczaki od gryzoni i o tym właśnie temu dzisiaj chcę poświęcić notkę :)

Zacznijmy od jamy ustnej:


1. Króliki w górnym łuku zębowym posiadają aż DWIE PARY siekacze w przeciwieństwie do gryzoni, które posiadają tylko jedną parę.

2. Króliki przeżuwają pokarm, poruszając OKRĘŻNIE żuchwą, gryzonie natomiast ruszają nią do przodu i do tyłu, nie wykonując okrężnego ruchu.

3. U królików zęby przedtrzonowe rosną stale w liczbie trzech, a u gryzoni mogą w ogóle nie wyrosnąć. Tyczy się to też trzonowców (u gryzoni może spaść do jednej pary).



BUDOWA KOŃCZYN


1. Króliki poruszają się w sposób SKOKOWY,  a gryzonie idący, opierając ciężar ciała na czterech kończynach.

2. U królika w kończynie miedniczne może brakować pierwszego palca, a u gryzoni występuje pięciopalczasty komplet.

3. Króliki podnoszą jedzenie z ziemi przy pomocy warg i zębów, a większość gryzoni może trzymać pokarm przednimi łapkami.


UKŁAD POKARMOWY



1. Króliki posiadają żołądek JEDNOKOMOROWY, a gryzonie dwukomorowy.

2. Króliki nie trawią z początku wszystkiego tylko wydalają CEKOTROFY, które ponownie zjedzone doprowadzają do ostatecznego strawienia. Gryzonie wydają od razu bobki :)


SPOSÓB ŻYWIENIA



Króliki - NIE żywią się nasionami! Ich podstawowym pokarmem są wegetatywne części roślin, siano, trawy, wszelkie włókna, kwiaty, liście, zioła...

Gryzonie - jedzą ziarna, ale również pokarm zalecany królikom (w zależności od gatunku).


Myślę, że tych kilka punktów przekona wszystkich do tego, że jednak króliki to jednak coś innego niż gryzonie :)

Wiedzieliście o tym? :)

10 lutego 2017

Sesja, sesja i po sesji



Witam wszystkich!
W końcu nastała wolność od nauki, wolność od książek naukowych i wolność od stresu. Przez dwa tygodnie mogę grać, leżeć, czytać beletrystykę... Robić co tylko mi się zamarzy. Zgadnijcie więc co poszłam zrobić od razu po ostatnim egzaminie? ;) Tak, poszłam stać kilka godzin na sali operacyjnej żeby wspomagać lekarzy weterynarii w ich zmaganiach.

Jednak najpierw podsumujmy sesję. Niestety to była chyba najbardziej wyczerpująca psychicznie dla mnie sesja. Miałam aż dwa razy drugi termin. Pierwszy z biochemii gdy byłam tuż pod progiem i zakuwałam jak szalona do drugiego, mając z tyłu głowy alarm o komisie lub warunku. Na szczęście siedzenie całe dnie z domu i robienie przerwy jedynie na jedzenie poskutkowało zdaniem z całkiem niezłym wynikiem tydzień później :)

Drugi drugi termin był z chowu i hodowli zwierząt. Jednak z powodu jednodniowej przerwy pomiędzy biochemią, a chowem oraz technologią (dwa egzaminy) nie byłam w stanie psychicznie przysiąść do nauki. Jedno zdałam, drugie poprawiłam. Dzisiaj wyszłam z ostatniego i mam nadzieję, że na uczelnię wrócę dopiero 27 lutego :). Wróćmy jednak do tego co zrobiłam od razu po egzaminie, gdy godzinę później znalazłam się w lecznicy.

Uczestniczyłam łącznie w czterech operacjach. Trzy z nich typowo stomatologiczne (usunięcie siekacza u szczura, usunięcie dwóch trzonowców u królika oraz usunięcie kilku trzonowców u kolejnego króla z oczyszczeniem ropnia pod oczodołem) a na koniec zmagania z tętniakiem aorty brzusznej u szynszyli,więc strefa kardio. Taki odpoczynek jednak naprawdę uwielbiam ;)

Szynszyla przed rozpoczęciem operacji

Dwa zakrzywione trzonowce królika, które powodowały ogromny ból zwierzaka
Opuchlizna z ropą pod oczkiem królika

Jestem ogólnie pełna podziwu dla chirurgów i stomatologów z Ogonka. Są naprawdę kompetentnymi lekarzami, znającymi swój fach. Poza tym uwielbiam internistów i Kasię, niezwykłą kardiolog, która jako pierwsza wzięła mnie pod swoje skrzydła. Do tego czuję, że chcą wprowadzić mnie w ten świat, tak bym sama w przyszłości była wartościowym weterynarzem, umiejącym pomóc nawet tym najtrudniejszym przypadkom. Do takiego miejsca zawsze chętnie wracam, pomimo ogromnego zmęczenia. Tam nabieram energii i motywacji do dalszego działania gdy czuję, że ogrom nauki mnie przytłacza. Dziewczyny, które poświęcacie swój czas dla mnie, totalnego laika, dziękuję :)